Nawet na chwilę nie przestałam się odchudzać. Może odrobinę więcej jadłam, co spowodowało zwiększenie wagi, więc uznałam, że wrócę do liczenia kalorii. Maksymalna ilość kalorii dziennie to 600. Tym razem będę ważyć tyle ile chcę. Tym razem nie przestanę się odchudzać, pod żadnym pozorem.
Wszędzie tłuszcz. Wszędzie obrzydliwy tłuszcz. Kolejny płacz, kolejne złapanie doła. Ostatnio nie widzę sensu w niczym. Nie widzę sensu w życiu. Nic mi nie sprawia przyjemności. Mam już dosyć tego. Mam dosyć siebie, swoich humorów, płaczu, swojej beznadziejności. Chciałabym zamknąć się w czterech ścianach nie zważając na nic. Chciałabym zatopić się w swej samotności.
Eat. Fat. Eat. Fat. Eat. Fat. Eat. Fat. Eat. Fat. Eat. Fat. Eat. Fat. Eat. Fat.
Bilans:
Serek wiejski - 186 kcal.
Ciastko zbożowe Belvita - 57 kcal.
Banan - 162 kcal.
Zupa pomidorowa z ryżem - 130 kcal.
Razem - 535 kcal.
Waga - 58
55 albo mniej.
Moja waga się zwiększy.
P.S. Zdjęcie mnie wręcz przeraża. Jak można być tak grubym? Ugh.