Czuję się jak w poczekalni..coś tu się będzie rozstrzygać i nie wiem czy tego już chcę, czy nie wolałabym jednak troszkę pożyć jeszcze w niepewności, niedopowiedzeniach, z magią między oddechami.. z iskrami w oczach i poczuciem pustki, którą czuję w sekundę po przebudzeniu, kiedy mój mózg jeszcze się nie obudził a już ogarnia go świadomość .. Czy może jest tak, że już tak bardzo przyzwyczaiłam się do swojego poczucia braku sensu, że czuję się w nim.bezpiecznie.. hmm.. może ta nicość już mnie określa? hmm.. ciekawe, czy ja tego chcę? :o