Najpierw mnie całowałeś, mocno, dobitnie, jak własność.
Potem poszłam na randkę i sie całowałam
potem poszłam na inną randkę i znów się całowałam
teraz siedzę sama w domu
mam pogryzione usta, szyje,
zadrapane plecy i płacze.
Wolałam Cię kochać i cierpieć niż nie czuć nic.
Ta pustka tak mnie boli bo straciliśmy przyjaźń rujnując ją pocałunkiem.
Ty mówisz "przecież nic się nie stało"
Ja mówię "to już dla mnie nigdy nie będzie tak samo"A potem udajemy, bawimy sie w przyjaciół.
Zepsułeś wszystko wiedząc, że już mi się udało kochać cię nie tak mocno
zepsułeś to na siłę przyciągając mnie do swoich ust, jak mogłam ci sie oprzeć?
Tyle do ciebie wzdychałam, tyle przepłakałam a ty wciąż tak mało wiesz.
Idiota.
Głupiec.
Już nawet złoszczenie się na ciebie jest rutynowe, bo powinnam.
Teraz pocieszam sie innymi, takimi, na których mi nie zależy i którym ja jestem obojetna, z poczucia obowiązku po pocałunkach tulą mnie do siebie, bo przecież nie wypada odepchnąć tak kobiety.
Przynajmniej są wolni.
Przynajmniej nie kłamią.
Przynajmniej nie uwodzą mnie tylko by zaliczyć, wiedzą, że seksu nie będzie.
Tylko potrzeba ciepła, przytulenia sprawia że oddaję im usta a oni je biorą w swoje, dbają o nie, krzywdzą je.. Zapominają o mnie, tak jak ja zapominam o nich.
Przelotne znajomości.
Przelotne pocałunki
Przelotna kobiecość.