Hej. Z racji tego, że mam kompletnego bzika na punkcie kosmetyków i jestem uzalezniona od ich kupowania i testowania a ludzie w moim otoczeniu mają dość mojego nadawania o nich postanowiłam, że zacznę je opisywać i recenzować tutaj...ja się "wygadam", a może akurat ktoś przypadkiem tu trafi szukając opinii o jakimś produkcie.
Jest to pomysł spontaniczny i kompletnie nieprzemyślany, jak na razie bez konkretnego planu na to jak ma ten blog wyglądać, ale może coś się z tego rozwinie...Myślę, że będzie on dotyczył moich ulubionych kosmetyków, których używam od dawna, odkryć które skradną moje serce, aktualnie testowanych lub takich, które mam zamiar zakupić w przyszlości, bo nie dają mi spokoju.
Nie wiedziałam, od którego z produktów zacząć, ale pierwszy na myśl przyszedł mi podkład Pierre Rene Skin Balance.
Jest to długotrwały podkład kryjący, o dość gęstej konsystencji ( dla mnie to plus), ja posiadam kolor nr 21 Porcelain i używam go od około 4 miesięcy ( jestem w trakcie 2-go opakowania).
Warto zacząć od tego (choć pewnie nie wykażę się kreatywnością i wielką mądrością), że nie każdy produkt nadaje się dla każdej skóry.
Moją cerę uważam za normalną, choć takowa tak na prawdę chyba nie istnieje jeśli ktoś chciałby się zagłębić w jej opis, ale chodzi mi o to, że nie sprawia mi większych problemów...czasami potrzebuje większego nawilżenia lub zmatowienia i normalizacji w strefie T, ale jest to normalne, gdyż jest to zależne od warunków atmosferycznych, naszego cyklu miesiączkowego i wielu innych czynników, jednak tak jak wspominałam nie sprawia mi problemów. Jako największe wady wymieniłabym ciągle "zapychające się" pory na nosie oraz cienką i bardzo suchą skórę pod oczami z dużymi według mnie sińcami.
Skoro już opisałam moją skórę to mogę stwierdzić, że dla mnie jest to podkład idealny, choć podchodziłam do niego sceptycznie.
Ma on świetne krycie, które nie daje efektu maski, ładnie i przyjemnie się rozprowadza na skórze, nie robiąc plam, wyrównuje koloryt skóry, ale dla mnie najważniejsze jest to, że jest to podkład zastygający. Testowałam wiele podkładów, ale w każdym denerwowalo mnie to, że schodził z twarzy przy każdym jej dotknięciu...nie mówiąc o próbie wytarcia nosa chusteczką. Po namalowaniu kreski na oku zostawała odbita dłoń na policzku. Używając tego podkładu wiem, że utrzymuje się na twarzy wiele godzin i świetnie utrzymuje inne kosmetyki typu bronzer czy róż. Zostawia ładne wykończenie na skórze, więc jeśli ktoś nie lubi typowego matu to obejdzie się bez pudrowania, a podkład nie zjedzie po godzinie albo nie "poprzesuwa" bo jak już wspomnałam zastyga i to jest w nim najlepsze.
Podkład nadaje się świetnie do makijażu wieczorowego, na imprezę jak i do użytku codziennego, wszystko zależy od ilości...;)
Jedynym jego minusem (choć właściwie to nie minus podkładu lecz producenta) jest zbyt wąska gama kolorystyczna i zbyt duży przeskok między odcieniami. Kolor który mam był dla mnie idealny w okresie jesiennym kiedy bylam opalona po wakacjach, teraz niestety jest za ciemny, ale dalo mi to okazję do testowania innego podkładu. Jednak kiedy moja twarz znów nabierze trochę koloru (jestem bladziochem) z pewnością wróce do używania go na co dzień. Teraz używam go na imprezy lub mieszając z jaśniejszym podkładem.
Według mnie podkład ten przypadnie do gustu osobom ze skórą mieszaną lub tłustą....no i taką jak moja (normalna i nienormalna zarazem...;) :P ) Dla osób z przesuszającą się cerą może być zbyt odczuwalny na skórze.
Myślę, że jego cena w porównaniu do jakości jest "śmieszna" gdyż w cenie regularnej kosztuje ok. 27/28 zł, a w promocji 16/17 zł za 30 ml.
Coś mi się wydaje, że za bardzo się rozpisałam, ale na prawdę jestem zachwycona tym produktem, także serdecznie polecam.
Jest to pierwszy wpis, ale gdyby ktoś jednak go przeczytał i miał jakieś pytania odnośnie tego podkładu lub jakiekolwiek inne z zakresu kosmetologii, pielęgnacji lub czy testowalam jakiś konkretny produkt, chętnie odpowiem :)