wstajesz rano i patrzysz sobie w oczy. w zawężone źrenice zeszklone resztą alkoholu krążącego we krwi, w rozmazany tusz, którego nie miałaś siły wczoraj zmyć.
wczoraj? co było wczoraj?
otwierasz lodówkę i wyjmujesz mleko. jeden łyk, dwa, trzy. jak to dobrze, że nie miewasz kaca. prawda, Clare?
milion myśli na sekundę, absolwent i prawda.
myślisz po angielsku i nie znasz polskich słów. well, Clare, I always knew you're too fucked up for me.
coś kłuje pod okiem. o, tam - na lewo od najdłuższej rzęsy.
znów jesteś tutaj. spokojny, nieznośnie cierpliwy, niezaprzeczalnie chłodny. i bezwzględnie nie mój. oddychasz spokojnie i patrzysz wnikliwie. w zawężone źrenice z nową dawką alkoholu we krwi.
prawda w oczy kole.