Boże daj mi siłę, abym to wszystko przetrwała.
Abym osiągnęła swój cel. Abym mogła żyć jak wszyscy. Abym była szczęśliwa.
Potrzebuję tego. Potrzebuję całą swoją duszą.
Wiem, że niekiedy mną przemawiasz.
Uwalniasz słowa na powierzchnię.
Wiem, to, ponieważ we mnie nie ma tyle elokwencji.
Więc, prosiłabym o pomoc.
Tak, często się do Ciebie zwracam z różnymi prośbami.
Tak, wiem moja wiara jest niewielka.
Pochopnie podejmuję każdą decyzję.
Mówię głupstwa, na przekór wszystkim.
Żałuję tego. Z całego serca..
Żałuję.
Ale teraz.. proszę, daj mi siłę.
Tą wewnętrzną.
Wewnętrzną siłę.
Nie zbagatelizuj moich słów.
Proszę..
Mój cel ?
Stać się ładną, chudą, uśmiechniętą dziewczyną, przy boku chłopca, który mnie kocha.
Tylko muszę być chuda!
Boże, proszę.
Wysłuchaj mych próśb! Pozwól mi być szczęsliwą.
Dziś stanęłam na wadze, pokazała 69,8kg.
Miesiąc temu było 67.4kg.
Zgrubłam.
Czuję się gruba.
Czuję się brzydka.
Nienawidzę swojego ciała.
Nienawidzę siebie!
Jestem taka małostkowa.
Wciąż użalam się nad sobą. T_T
A Ty, Boże.. masz tyle problemów, dlaczego miałbyś słuchać właśnie mnie ?
Przecież tyle razy oplułam Kościół, wypierałam się wiary.. dlaczego miałbyś słuchać właśnie mnie ?
Jestem żałosna.
Żegnam .
;(