Wake me up when september ends

Summer has come and passed
The innocent can never last
Wake me up when september ends...

Piosenka dopasowana jak dla mnie idealnie do sytuacji. Już widzę, że ten miesiąc będzie trudny. Prawdopodobnie po dwóch poprzednich będzie zbyt wielkim kontrastem. Będzie trzeba się znów przyzwyczaić do szarej rzeczywistości. 

Wakacje niestety definitywnie się już skończyły, i chociaż jak wczoraj pisałam - nie zgadzam się z tym, to jednak oficjalnie tak właśnie jest i nie mam w tej kwestii nic do gadania. Myślę więc, że to idealny czas na ich podsumowanie, a jest o czym mówić. 

Wakacje chyba najlepsze w moim życiu. Zrobiłam praktycznie wszystko co chciałam zrobić, wiele się zmieniło, ale zdecydowanie pozytywnie. Każdy dzień był dokładnie zaplanowany, nie było mowy o jakiejkolwiek nudzie, która jednak do tej pory zawsze musiała się wkraść. Poznałam też lepiej wiele osób, także bilans jest jak najbardziej dodatni. Właściwie po raz pierwszy w życiu niczego tak naprawdę nie żałuję. Nie popełniłam żadnego błędu, którego konsekwencje miałyby być dzisiaj widoczne. Jednym słowem wakacje były nieziemskie, i to chyba właśnie dzięki temu, że pierwszy raz przeżyłam takie lato, lato udane w każdej jego sekundzie rozpoczęłam dzisiaj rok szkolny z uśmiechem na twarzy i pewnością, że dzięki ludziom, z którymi go spędzę po przeżyciu morderczego września będzie on udany. 

I to by było na tyle. Odliczam dni do następnych wakacji, oraz życzę wszystkim i sobie udanego roku szkolnego.

Zdjęcie także świetnie podsumowuje te dwa miesiące. Pełne słońca, zieleni i radości. Bo nie wiem jak wy, ale ja widzę ją na tym zdjęciu. 

Sesyjka podczas masowego grania w różową panterę, 25.08.10