Przepraszam, że czasem taki skurwiel ze mnie,
nie wiem jak, nie wiem skąd to poprostu jest we mnie.
Przepraszam, że czasem ze mnie taki skurwiel,
wiem, że przeginam - teraz to rozumiem. 2x
Może jeszcze raz dajmy sobie szansę,
zróbmy coś razem jak Sawa z Warsem.
Nasze zdjęcie skleje i powieszę w ramce,
czas stracony w walce ucieka przez palce.
Po co nam w szklance wody kolejna burza,
wiem każda róża ma kolce, wiem.
Ja się pocę z nerwów w noce samotne,
liczę powody kłótni co są mało istotne.
Pamiętasz to ja gwizdałem pod oknem,
padał niezły deszcz - nie bałem się, że zmoknę.
Pamiętam krople na daszku od czapki
i twój wzrok jakbyś widziała mnie po raz ostatni.
To ten sam typ, którego mijałaś w windzie.
Potem zaiskrzyło i zajmowałem linię.
Całymi godzinami gadanie o bzdurach,
to ten sam typ z którym bujałaś w chmurach.
Ten sam z niewyparzoną gębą,
za którym trzasnęłaś drzwiami i coś pękło.
W życiu nie jest lekko i niby mam nadzieję,
że to starczy, starczy na moje alibi.