JESTEM NAIWNA.
ufam wszystkim komu poświęciłam chociaż jeden dzień rozmawiając z nim itp.
chociaż nie powinnam.
tym zwykłym ludziom nie można ufać, tym niby dobrym znajomym z klasy, może ze szkoły.
nawet rodzinie nie można ufać, przynajmniej w moim wypadku.
możemu zaufać dopiero osobie, która na to zapracuje..
która zawsze jest przy nas.
z którą nie potrafimy się kłócić. a jak już to może ewentualnie na 5 min.
z którą znamy się od bardzo długiego czasu.
z którą rozumiemy się bez słów.
na którą my sami nie powiemy złego słowa i będziemy bronić jej imienia.
bez której nie potrafimy długo wysiedzieć. przez tęsknotę.
dziękuję Bogu, że mam taką osobą.
mam prawdziwą przyjaciołkę, na którą mogę liczyć.
szkoda, że z dwóch została jedna.
myślałam, że ta druga też taka jest. taka na zawsze.
ale ona wiecznie się obraża na nas. jest zła i zazdrosna po prostu o wszystko i wszystkich. nic nam nie mówi. może jesteśmy już dla niej za młode, bo mamy 15 lat.. no ja prawie 16, bo w lutym, a ona właśnie skończyła 18 i ma się za niewiadomo kogo. nie chce nam mówić o nie których sprawach.. nie wiem czemu. nawet o czymś takim jak seks chociaż wcześniej bardzo dużo o tym rozmawiałyśmy jak to nastolatki. i nie myślcie, że to dlatego, że ona może właśnie straciła dziewictwo, bo to było już dawno kiedy to miała 15 lat. sama myśli, że jest nie wiadomo jaka dobra, a tak na prawde żyje w bańce, którą boję się przebić.
boo.. wciąż mimo tego wszystkiego mam ją za przyjaciólkę i nie chcę jej stracić.
tracę tylko nadzieję, że ona tego chce. możee ona nie chce...?
już sama nie wiem co myśleć.
chciałabym, żeby po prostu była z nami szczera...