Kolejny rok się zakończył i zamiast nieść ze sobą radość i pokój, wprowadził we mnie małe zamieszanie. I to tylko i wyłącznie ze względu na moją osobę. Krótko mówiąc sama tego chciałam..
Ale zacznę od początku i po prostu podsumuję ten rok. Szczerze mówiąc, jakiś tydzień temu jeszcze, byłam z niego bardzo zadowolona. Bardzo wiele we mnie ruszyło do przodu, bardzo się zmieniłam i wiele zaczęłam działać. Przystąpilam do Wspólnoty Świętej Rodziny, zaczęłam działać w Diakonii Życia, kontynuowałam oazę i DM, zaczęłam pracować i rozpoczęłam klasę maturalną.
I te fakty najbardziej mnie nakręcały do życia. Byłam szczęśliwa, że działam. Miałam swoje koła napędowe na życie, na obronę życia.
Poznałam wiele ludzi, którzy myślą i żyją jak ja, co dało mi poczucie życia w kulce, gdzie jestem bezpieczna i to co uważam ja, jestem najodpowiedniejsze. I tak rzeczywiście jest, tylko, że w pewnym sensie mnie to zgubiło. Dlaczego? Bo zapomniałam, że nie jestem ze stali. Zapomniałam, że nie jestem idealna i nie zawsze wszystko będzie szło po mojej myśli. Że nie wszystko i nie dla wszystkich zawsze jest i będzie czarno-białe. Dlatego teraz tak bardzo mnie to dotknęło i zmiazdzyło, że to co robię i czym żyję ja, może być dla kogoś dziwne, śmieszne. I zmiażdzyło mnie to, że ktoś może żyć tak bardzo inaczej, nie czując, że wartości, które obrałam ja, mają jakikolwiek sens.
Daje mi to do myślenia na nowy rok. Muszę na nowo przemyśleć siebie, przemyśleć kim jestem, do czego dążę, jak się z tym dzielić?
Jak innych insiprować? Jak znosić prześladowania, śmiech?
Muszę na nowo zainteresować się pustką która gdzieś we mnie jest ciągle i ciągle daje znać o sobie. A którą próbowałam ignorować, albo załagodzić..
To nie będzie łatwy rok. Oj, nie będzie..
' I'm just jealous. I'm just human. Don't judge me.. '