Zycie jedno jest!
Podaruj je miłośći swej!
Brakuje mi zapachu pomarańczy. Takich świeżych, soczystych pomarańczy.
Dziewieć miesięcy zimy i trzy miesiące piekła.
Byłam się przejść dziś po lekcji matematyki.
Gdybym miała nazwać stan, w jaki wprowadza mnie miejsce, w którym byłam, określiłabym go jako międzyczas. Całą moją miastowa gonitwę wchłania jezioro, którę widzę z okna.
Zaczynam od zera, od działki, kredytów, nieudanych inwestycji, poprawiania błędów i czas pokarze, że będzie miło popatrzeć na życie. Bo jedno ono jest!
Lekka zmiana wystroju w pokoju, nowa roślina w ogrodzie, nowe zasłony.
Czas wszystkich poprawek i doskonalenia talentów.
Spójrz na mnie. Na to zdjęcie. Spójrz na mnie jakbyś zobaczył UFO!
Mój mózg ma tyle lat ile wszystkie moje pokolenia razem. Ulega niewidocznej ewolucji, a tak naprawdę trwa w całkowitej stagnacji. Wbrew ogólnym sądom mój mózg nie jest inteligentny. Po prostu wykonuje rozkazy. Jeśli będę chciała być piękna wystraczy jedna myśl i mózg zacznie nad tym pracować. Choćbym nie wiem jak chciała być szczęśliwa, wystarczy jedna stara myśl, żeby mój mózg posłusznie produkował małe dawki trucizny. Sprawi, ze będę znów chodziła z głową do dołu, już samą sylwetką zapowiadając przegraną. Sprawi, że będę miała cichy głos nieudacznika, a każde wypowiedziane przeze mnie zdanie zabrzmi melodią beznadziei. Cały obszar podświadomości wypełni praprapraprababka w ciasnym gorsecie, która będze szeptać: "Lepiej się nie ubierać i przespać to potworne życie." -- taki właśnie jest mój mózg...