photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 MAJA 2016

11. What's up?

Od czwartku zadbam o siebie, bo tylko to mam naprawdę i jak widzę, niczego więcej nigdy nie miałem. Przez całą zimę usiłowałem wyobrażać sobie wiosnę - teraz przyszła, a ja wciąż czuję się beznadziejnie. Sądzę, że nienawidzę tego miejsca, bo nie ma już w nim miłości. Żałuję desperackich wysiłków, które tu podejmowałem. Próbowałem walczyć z tym, co - czułem całą swoją istotą - było prawdą. Zobaczyłem to, co powinienem zobaczyć i jestem dziwnie spokojny, wstrzymując jednocześnie oddech.

 

Do nikogo nie mam zaufania. Chodzi mi o to, że gdyby coś się stało, odebrałbym to teraz jako Błogosławieństwo. Myślę, że jestem bardzo samotny - nie potrafię się skoncentrować. Patrzę w lustro - mam zmarszczone brwi - jeśli się przybliżę, zobaczę to, czego nie chcę widzieć - napięcie, smutek, rozczarowanie, moje niebieskie, zmętniałe oczy, policzki zaczerwienione od naczynek, które wyglądają jak rzeki na mapie, włosy opadające jak węże. Usta - są nasjmutniejsze zaraz po moich martwych oczach. Między wargami biegnie ciemna linia jak kontur wielu fal podczas gwałtownej burzy - one mówią: nie całuj mnie, nie nabieraj mnie, jestem śpiewakiem, który nie umie śpiewać.

 

Dzieciństwo każdego człowieka nieustannie odgrywa się na nowo. Nic dziwnego, że nikt nie zna ani nie może w pełni zrozumieć drugiego. Nie wiem, czy wraz z tą konkluzją po prostu poddaję się albo rezygnuję - a może po raz pierwszy jestem podłączony do rzeczywistości? 

 

Skąd mamy wiedzieć o cierpieniach drugiego człowieka sprzed lat, a tym bardziej o wszystkim, co ze sobą wlecze? W najlepszym razie trzeba mieć dla niego szeroki margines - mimo wszystko, jakże niezdrowo jest to znosić.

Myślę, że najlepiej jest kochać dzielnie i akceptować - tyle ile można znieść. 

Info

Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika cocacolatojestto.