się dzisiaj nabiegałam, podziękuję czemuśtam, że jutro nie ma żadnego sprawdzianu, ani innego jajcarza. Na zdjęciu Alicja :) ludzie to są jednak ciekawskie istoty, co nie znaczy, że ja bym się nie zatrzymała, a nawet usiadła i oglądała. Się rozsiedli po ławkach i patrzą co robimy. To musiało ciekawie wyglądać, jak M. się zamachiwała "trzciną" na "zbuntowane dzieci Wrzesińskie" trzymające podręczniki od religii i biblie. Jak wygram, to pokaże, o. Sprawdzian z niemieckiego był ewidentnym zabójcom, a jednak to nic w porównaniu z panią D. od polskiego... na niebiosa, jak można być tak upratym, podczas gdy się wie, że powinno się dodać punkty, które przez "nieuwagę(?) się odjęło? A tu jeszcze obniża. Przecież to ją rozliczają także z naszych cudownych ocen z polskiego, a głupi nie jesteśmy, tylko piszemy to co było wyraźnie napisane w zeszycie! Ja akurat zeszytu namiętnie nie prowadzę, a pisałam z głowy w której akurat zapaliła się żarówka, ale sam fakt, gdy słucha się o odjętych punktach innych, podczas gdy mieli dobrze jest żenujący i wprawia w absolutne kierowanie się emocjami, odkładając rozsądek gdzieś na margines. Jeść mi się chce. Gdzie jest moje kochanie?