nananana

Lincoln, UK. A dokadniej Brayford

No heeeyyy, mam dzis wolne w pracy, wiec przypomnialam sobie o fbl!

Coz, praca ciekawa, ciezka, ale ludzie sa fajni (no nie wszyscy niestety...), wiec dajemy rade po 12h (plus dojazdy). Choc oczywiscie na poczatku zastanawialam sie co ja tu robie i mialam mega dola. Ale nie, nie warto, samemu trzeba stawiac wszystkiemu czola. I tylu rzeczy sie naucze. Wiecie co? Dziwnie troche, bo jestem w Anglii, a w fabryce pracuje w wiekszosci z rosjanami, rzadko kiedy jakis anglik sie trafia (lenie...), polakow tez w sumie malo. Arabowie sie zdarzaja. No wiec jest smiesznie ( choc chwilami wqr tez jest ), jak probuja sie niektorzy dogadac po angielsku, po rosyjsku i po polsku w jednej rozmowie xd zabawne. No, ale takie multikulti wlasciwie mi pasuje, jest ciekawie. Uczymy sie siebie nawzajem. I powiem Wam, ze Ci z Rosji sa milsi i bardziej pomocni niz inni. Hmmm, nie spodziewalabym sie. (oczywiscie bardziej mlodzi ludzie, starsze panie niekoniecznie, szczegolnie te ktore tylko po rosyjsku umieja mowic, but oh well ).  Co nie oznacza, ze nie ma burdelu w fabryce i malo sie dzieje xd

Jutro o 4 trza znowu wstac i dom po 21. 

Coz wiecej hm. Swieta? nieee, w tym roku mnie nie ciesza. Daleko od bliskich. No, ale mam nadzieje, ze wasze beda milo spedzone :) 

Przygoda trwa      

I jeszcze cos, prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie <3

i Paula... uwielbiam Cie <3

Pozdrawiam! :)