ahh.. nawet nie mam sily tego wszystkiego opisywac..po prostu nieszczescie w nieszczesciu..:( jestm zla:[zly] plakac mi sie chce i w ogole..:[placze] nigdy jeszcze odkad zyje nie mialam takiego beznadziejnego pecha..,
mianowicie:
jak juz pisalam wczesniej, dzis mial byc lot moj do polski, dokladnie o 18:45.. i jaK zawsze, ustawilam sie z taxidriver na 3:30, to wtedy wiem, ze bezpiecznie i spokojnie dojade na lotnisko stansted.
obczajcie: facet przyjechal punktualnie, jedziemy sobie, a tu w radiu, ze 3 glowne ulice na lot. zamkniete z powodu powaznego wypadku samochodowego!!
zalamalam sie, ale gosciu powiedzial, ze jezdzi juz od 5 lat i zna tajne, szybkie drogi na lot. no to mu zaufalam..
w kazda jedna droge, ktora wjechal:PIEPRZONY KOREK!!! juz tracilam zmysly, bo wiedzialam, ze nie ma szans.. :( 4 okragle pierd***** godziny w tej pieprzonej taxi!! nie wierzylam, ze samolot juz sobie polecial, a ciagle jeszcze w korku.. boze, to naprawde smutne.. z calego serca nikomu nie zycze.. wiec zna miejscu musialam zaplacic kolejne 50 dych, zeby tylko leciec jutro o 12:45.
normalnie zbicie.. wiec powrot do domu..z tym samym taxi dupkiem.
ahh.. i jutro rano pieprze, pociag biore.
poza tym calym nieszczesciem, probowalam wejsc na pb od chyba dwoch dni, i nie moglam, co mnie tez doprowadzalo do szalu. no, ale dzisiaj przynajmniej jeszcze dodaje sobie foteczke z przed wczoraj. nie za wesola, bo zestresowana.. ale cala i zdrowa:) pozdrawiam wszystkich, ktorzy zagladaja do mnie i nie tylko.. takze tych, ktorych zostawiam tu w london city na kilka dzionek:P buziury dla syskich:
sis:*
monia i patynia:*
husband & daisy:[zakochany]
mamita, brath:[wstydnis]
szulerek:[wstydnis]:*
itp..itd.. dobraNOCKEN:[damyrade] PEACE.