we are fucked-up generation
coraz więcej młodych ludzi jest nieszczęśliwych i coraz więcej nam do szczęścia brakuje
próbuję odszukać w sobie jakąś moc i wiarę, ale czuję się, że razem z nim odchodzi ode mnie kawałek mnie samej i dopóki nie zabliźni mi się ta rana, dopóki nie wypełni się pustka to nadal będzie źle i niefajnie
tak trudno jest działać wbrew sobie, wbrew uczuciom i sercu, żeby robić racjonalne rzeczy
kiedy mi zależy jestem dobra i nie wyciągam wniosków ze złych sytuacji.
skupiam się teraz na tym wszystkim, czego mi brakuje i tak bardzo chciałabym wyjechać już wkrótce do 'my dream destination' i odsunąć się od własnego, tutejszego życia na trzy miesiące
i chyba tylko ta myśl pozwala mi dalej żyć z dnia na dzień z jakimś pozornym, płytkim, powierzchownym szczęściem