zostałyśmy same . zawsze byłam pewna , że kiedy to się stanie , mój świat się zatrzyma . nie zatrzymał się , nawet nie zwolnił . samochody za oknem jeżdżą tak samo szybko , ludzie machają mi na ulicy z tą samą życzliwością , sklepowe półki uginają się pod tymi samymi towarami , nawet moje dzieci wciąż są takie , jak jeszcze wczorajszego popołudnia . nie płaczę , ból nie rozrywa mnie na pół , nie tęsknię , chyba nawet nie żałuję . od rana sprzątam , gotuję , odciskam dłonie w farbie , utulam w ramionach rozedrgane ciałka , podnoszę z ziemi zabawki , składam pranie , zmywam naczynia . i odganiam od siebie myśli o tym , że każda kolejna godzina zbliża mnie do nocy . ucałuję dwa najpiękniejsze czółka , wypiję gorącą czekoladę , zgaszę nocną lampkę i rozpadnę się . na milion kawałków . będę pluła nienawiścią , żalem i przeklinała dzień , w którym wszystko się skończyło , a może nawet i ten , w którym wszystko się zaczęło ? jak można przedłożyć cokolwiek ponad miłość ? jak można przedłożyć cokolwiek ponad dwie najcudowniejsze dziewczynki , którym to my daliśmy życie ? już nie marzę o białej sukni , przestałam też marzyć o paryżu wiosną . myślę o pierwszym dniu w przedszkolu , pierwszej samodzielnej laurce , pierwszej kłótni i bitwie , którą stoczą ze sobą moje córki . mój świat się zmienił . tak bardzo chciałabym żeby pozwolił żeby zmienił się i jego .