33 dni tygodnie . czekam na ciebie okruszynko . bardziej niż ktokolwiek jest w stanie to sobie wyobrazić .
spisuję na kartce brakujące elementy fasolinkowej wyprawki . tak bardzo zajęłam się wszystkim innym , że zupełnie umknęło mi , że mam zaledwie 48 dni żeby w 100 % przygotować się na przywitanie na świecie mojego małego aniołka . od jutra biorę się za pranie ubranek , jadę kupić elektorniczną nianię i zaczynam pakowanie szpitalnej torby . od wczoraj męczą mnie bardziej bolesne skurcze , mdli mnie strasznie , brzuch mi opadł . pani doktor kazała czekać , obserwować i oszczędzać się ( zabawne ! ) , ale nie wywołując wilka z lasu - wolę być gotowa na każdą ewentualność . a niech sobie ta waliza stoi w koncie i czeka na swój moment ! przewijak z wanienką jest gotowy do przewiezienia , do kupienia zostało kilka paczek pampersów w rozmiarze miniaturowym , bodziaki newborn , mięciutki kocyk , kosmetyki do pielęgnacji pomarszczonego ciałka i cuda wianki z polskiej apteki . będę spała o wiele spokojniej wiedząc , że przynajmniej nad tą częścią naszego życia jestem w stanie pełni zapanować .
gabrysia urządziła mi dziś pobudkę o czwartej , co byłabym w stanie przezyć , gdyby nie fakt , że zasnęłam dopiero po trzeciej . myślałam ,że kilka odcinków dory załatwi sprawę , ale nie minęła jeszcze piąta , kiedy moje ukochane dziecko wdrapało mi się na głowę i zawołało : ' mamusia ! rób kakałko !' więc wlokłam się po schodach do kuchni i gotowałam kakałko na autopilocie , bo przecież nic nie widziałam na oczy , a to moje małe ukochane wysiorbało całe przez słomkę i marudziło coś o kanapce , ale już nie słuchałam , nie działałam , odpłynęłam . więc ugryzła mnie w udo , prawdopodobnie próbując przegryźć mi tętnicę , w każdym razie dopięła swego - obudziłam się . dokładnie dwanaście razy zaśpiewałam jej kundla burego , po czym stwierdziła , że jest 'ziabką małą kumkumbęc' i zaczęła skakać po łóżku . i po mnie oczywiście . o siódmej rano uratowała mnie moja mama , zabrała potwora na dół a ja odespałam chociaż godzinę , bo później do akcji włączyła się fasolka i dała taki popis ,że byłam niemal pewna , że rozerwie mi pępek . za to dzisiejszego wieczora znalazłam winowajcę tej niecodziennej pobudki , wychodzą nam dwa ostatnie ząbki , oby poszło szybko !
czy coś boli bardziej niż rozczarowanie ?