żeby nie było zbyt kolorowo ( haha!dobre ! ) czas na narzekanie ciężarówki z prawdziwego zdarzenia ! czuję się okropnie ! od początku ciąży przybyło mi tylko 3 kilo i waga jakby stanęła w miejscu . lekarka najpierw mnie uspokajała , teraz patrzy tylko na mnie podejrzliwym wzrokiem i każe przyjść na kolejne badania tak jakby to była moja wina ! plecy bolą mnie tak okropnie , że czasem chciałabym odczepić ciało od kręgosłupa i odpocząć , bo ile można się tak męczyć ? siedzę to źle , leżę to źle , o zamiataniu już nie wspomnę , bo po przejechaniu szczotką trzech metrów kwadratowych podłogi zgina mnie w pół i tyle z mojego 'syndromu wicia gniazda' . wróciła do mnie zgaga za którą wcale , a wcale nie tęskniłam . nawiedza mnie wieczorami , kiedy zakryta po czubek nosa układam się do snu i męczy mnie okropnie aż w końcu zdecyduje się zlitować nad biedną jęczącą wielorybką i odchodzi nawet nie wiem kiedy . są też nocne pobudki, unormowały mi się jak u niemowlęcia ! pierwsza około północy , ewentualnie pierwszej , na siusiu . kolejna o trzeciej , tak bez większego powodu , poprzewracam się z boku na bok , ponarzekam , pomarudzę , poczytam książkę i wracam do spania . następna przed piątą na kilka zbożowych ciastek , w końcu ile czasu ma wytrzymac to moje maleństwo bez jedzenia ?! i ostatnia o siódmej , chwilę przed tym jak gabrysiątko otworzy oczy i siłą zmusi mnie do wyśpiewania trzydziestu różnych piosenek . nie wspomnę nawet o skurczach , które dają mi w dupę bardziej niż cokolwiek innego . pierwsze dni były nie najgorsze , brzuch się stawiał , ale przecież to nic takiego . teraz powtarzają się co chwilę , bolą , ciągną , pieką i paraliżują . do łazienki biegam dosłownie co pięć minut , wcisnę tam chyba swoje łóżko i lodówkę , będzie łatwiej , zaoszczędzę sobie morderczego pędu po schodach i ogólnie zmarnuję mniej czasu na dowlekanie się tam targając za sobą wielki brzuch , a zazwyczaj i gabcię uczepioną mojej nogi . o zmęczeniu jakie dopada mnie w połowie dnia nawet nie wspomnę , ani o bólach głowy , czy milionie innych dolegliwości , które przylepiają się do mnie jak muchy . ciąża to nie choroba , naprawdę ?! a skoro już ponarzekałam , to wypadałoby powiedzieć , że mimo rozrywającego bólu jaki serwuje mi każdą wypchaną rączką , czy stópką , kocham fasolinkę najmocniej we wszechświecie i dziękuję za każdy dzień , który przybliża mnie do ucałowania jej pomarszczonego , sinego czółka !