czas nieubłaganie przecieka mi przez palce , każdego dnia szybciej , bardziej bezwzględnie , bezpowrotnie . tak doskonale pamiętam każdy z tych dni . ciężar drobnego ciałka na mojej piersi , pierwszy zupełnie nieświadomy uśmiech , zadzieranie główki , samodzielne siedzenie , raczkowanie , pierwsze kroki . jak wiele nauczyło mnie kilkukilogramowe zawiniątko . jak często bezsilność wypełniała mnie po brzegi tylko po to , by dwie pulchne łapki na moich policzkach odgoniły ją w niepamięć . jak często płakałam , krzyczałam i upadałam , tylko po to by podnieść się po cichym , przepełnionym miłością 'mama' . kim byłabym bez tysiąca uśmiechów , ciastek we włosach , soczków na ubraniu i krzyków , kiedy szafki okazują się zamknięte ? zanim poznałam miłość byłam zbyt słaba , zbyt krucha , nietutejsza . dwie stópki , rozmiar czwarty , uderzają o podłogę w radosnej bieganinie . 'cześć mama . am ! ' chwyta mnie za rękę i ciągnie po kolejne ciastko , a ja tłumaczę , że nie można , że za dużo , że za słodkie , a ona chwyta suchą bułkę i śmieje się uciekając , jakby popełniła najzabawniejssze z przestępstw . jak mogłabym jej nie kochać ? wieczorami leżę otulona kołdrą i nie zasypiam , moja rzeczywistość jest zbyt piękna . czuję miłość wypełniającą mnie po koniuszki palców , cebulki włosów . czy można kochać tak bardzo , że boli ? bycie mamą to nieustający strach . o wszystko . czy na pewno nic nie przeszkadza ? czy ta czekoladka to nie było za dużo ? czy jeśli nie umyjemy dziś ząbków , to próchnica za 5 lat będzie naszą winą ? bodziak , czy bez bodziaka ? a co jeśli się przeziębi ? ale to też spokój , bezgraniczny . miarowe oddechy , łapki rozrzucone na boki , mała pupka wypięta w powietrze . rozchyla powieki , szczepcze 'papa' i macha łapką dając mi znak , że mam sobie iść . płaczę jak głupia , bo moje małe , piękne jest już takie duże . czy to kiedykolwiek przestanie tak zadziwiać ? czy kiedykolwiek przestanie wzruszać ?