WE ARE INFINITE .
umieeeeeram ! wiadomo przynajmniej co mi jest , infekcja klatki piersiowej , pozapychane drogi oddechowe i tygodniowy antybiotyk . skończyłam drugi dzień kursu , a zamiast poprawy jest jeszcze gorzej . przypałętała się gorączka , ból gardła i inne pierdoły , o które wcale się nie prosiłam . wczoraj nie spałam pół nocy przez gabrysiowe ząbki , dzisiaj pewnie nie prześpię ani godziny męcząc się z samopoczuciem porównywalnym do przejechania przez śmieciarkę , czy inny ciężki sprzęt . i wcale nie ma znaczenia , że jutro czeka mnie cholerne interwiev , które pochłania całe 20 % mojej końcowej oceny z lcvp . jestem w czarnej dupie , ale nie mam nawet sił się tym przejmować . od dwóch tygodni w szkole pojawiałam się sporadycznie zahaczając tylko o najważniejsze lekcje , teraz powstrzymuje mnie te głupie choróbsko , świetnie topolska , cóż za przykład dla młodszego rodzeństwa ! jak cudooooownie , że od piątku czekają na mnie ponad 2 tygodniowe wakacje i chociaż wcale nie odpocznę, bo muszę zabrać się za ogromne wiosenne porządki , odwiedzają nas rodzice kuby i wyprawiamy gabrysiowy roczek , nie wspominając o wielkanocy - nie mogę się doczekać !