chyba i mnie dopada jesienna handra . moje lenistwo przekracza powoli wszelkie granice , gdyby nie Kuba dziś też nie poszłabym do szkoły . pożeram wszystko , co złapię , a straciłam już dwa kilo . nie , nie cieszę się , co biorę za kolejną z oznak jesiennego bluesa . mam za to okropną ochotę na zakupy , bo przecież do naszego wylotu został tylko miesiąc , a trzeba kupić prezenty , sukienkę na studniówkę, ja nie mam butów , ani ciepłego płaszcza , gabrysia zresztą też , no i spacerówka jest narazie wieeeeeeelkim znakiem zapytania , bo żadna nie podoba się nam obojgu , ratunku ! jestem tak zmęczona każdego dnia, że najchętniej zaszyłabym się pod kołdrą i pozimowała tam do wiosny z jakąś dobrą książką i hektolitrami zielonej herbaty . cóż , jak sie nie ma co się lubi , to się lubi co się ma . mam ochotę na jakąś porządną zmianę, nie wiem jeszcze na jaką . może przefarbuję się na blond ? mwhahahah : 3 / nasze wieczorne rozmowy powoli wymykają się spod kontroli . zobaczyłam , że koło domu miauczy kot . leżeliśmy już w łóżku , prosiłam i prosiłam kubę , żeby wyszedł zobaczyć czy nic mu nie jest . i wtedy pada :
- aduś , to jest kot . w śmietniku ma pełno jedzenia , nic mu nie jest .
- ale kuba, może to jest kot arystokrata ?
na tym rozmowa się zakończyła , a miłość mojego życia schowała się pod kołdrą . dziękuję za dowartościowanie . / gabrysia coraz lepiej opanowuje swój chodzik , zrozumiała już, że może teraz dotykać wszystkiego bez pomocy mamy, czy taty , dlatego muszę zrobić gruntowne przemeblowanie , bo mały opos wszędzie pcha swoje grube łapuszki !