byłam jak skrzywdzone dziecko . nieufna , zazdrosna , samolubna , niepewna , szalała we mnie wściekłość . każdego dnia oswajałeś mnie ze sobą, z życiem i z prawdziwym światem . pokazałeś mi , że można inaczej , że trzeba próbować , że miłość jaką we mnie wlałeś była TĄ miłością jakiej pragnęłam . tak bardzo się bałam . a popatrz na mnie dzisiaj . potrafię nie krzyczeć , potrafię już nie płakać , wiem gdzie są granice i jak mam żyć . wyrzucam z siebie nienawiść , wypycham ją przez okno , nie ma na nią u nas miejsca . jest szczęście , radość , miłość , nasz dom trzeszczy dobrem , ściany zdążyły już przesiąknąć śmiechem , sypialnia pocałunkami w środku nocy , podłoga tak miło skrzypi , tuż przy pokoju naszego serduszka . czasami budzę się w środku nocy i rozglądam się , żeby upewnić się , że to wszystko jest prawdziwe . że my jesteśmy prawdziwi . nie przywykłam do szczęścia , do miłości w sercu , do tęczy na niebie . a przecież właśnie tak wygląda teraz moja codzienność . komu mam dziękować ? jakich słów mam użyć ? nie wiedziałam , że gotowanie obiadów , mycie łazienki i stosy naczyń mogą być tak piękne , tak pełne miłości . śmieję się sama z siebie . jak bardzo muszę być naiwna , przecież nikt nie dostaje tyle szczęścia ! a może po prostu wyczerpałam już swój limit bólu? może właśnie taka jest nagroda ? choćby miało to trwać jeszcze chwilę , rok , miesiąc, tydzień - nieważne . poznałam smak miłości . nic mi tego nie odbierze.