przez cały weekend nie zrobiłam absolutnie nic pożytecznego, ale sądzę, że bardzo potrzebowałam takiego czasu :) i nie obchodzi mnie, że być może przypłacę to jakąś dwójką, czy jedynką - kto by się przejmował geografią?!
w cały dzień z patrycją, nasze kamienie w kieszeniach, trochę zdjęć, a przede wszystkim mnóstwo śmiechu. teraz najbardziej marzę o wyjściu z cywińską na górkę z psami, w bluzkach z new yorker'a, keshą puszczoną z telefonu, bez makijażu, o robieniu głupich min do lustrzanki.
i o przytuleniu się do Mateusza <3 moje serduszko!