Mówili, żeby się nie przejmować. Tłumaczyli, że nie warto. Wspominali coś o uśmiechu.
Hmm.. uśmiech, tak.. to jeszcze potafię. Widzisz jak się śmieje ? To chwilowe, tylko pozory.
Dobrze jest czasem zapomnieć o tym w środku, o tym co boli, czego brakuje.
Siedzę sama w tych czterech ścianach i zastanawiam się po co w ogóle tu jestem, na co ja w tym całym życiu i nagle ogarnia mnie strach, niesamowity. Praktycznie jestem przegrana z moimi myślami. Nie potrafię inaczej. Nie chcę nikogo ranić, a chyba sama siebie ranię. Sama siebie wykańczam. Czuje, że coraz bardziej spadam w dół tracąc wiarę w siebie.
Jak to ktoś dziś powiedział o bezstresowym podejściu do obrony pracy licencjackiej..chciałabym to widzieć w swoim wykonaniu.