photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 MARCA 2014

Pierwszy dzień

Witajcie od dzisiaj ten blog będzie poświęcony opowiadaniom  miłej lektury :) Zachęcam do Komentowania.

 

 

Pierwszy dzień


Listopad w szkole Im Ericka Rowana był przełomowym czasem w jego życiu. A przynajmniej takim miał być...

Nowa szkoła, nowi ludzie, a to oznacza nowy początek ! Więc gdy obudziły go pierwsze promienie słońca, ochoczo poszedł do łazienki , oddał się codziennej toalecie, po czym jeszcze bardziej ochoczo przyodział tzw. swój strój codzienny, ponieważ w jego szkole obowiązywały mundurki. Ubrał czarne spodnie i zielono - pomarańczową koszulkę. Może to wyglądało komicznie, jednak takie były wymogi.

Szedł już od ponad godziny, ponieważ mieszkał na odludziu, a nie znał jeszcze nikogo. W uszach miał słuchawki. Słuchał ulubionego zespołu One Direction. Z słuchawek płynął głos&&  Liama Payna 

,,Nie ma nic co nie może być skończone
Nie ma nic co nie może być zaśpiewane
Nie ma nic czego nie można powiedzieć, ale możesz się nauczyć jak się gra w grę
To proste.""

Dochodząc do gmachu szkoły spostrzegł dziewczynę, która głośno płakała. Chcąc być uprzejmym, podszedł bliżej i spojrzał na nią uważnie swoimi brązowymi tęczówkami.

- Hej, mogę ci pomóc?

Czuł się trochę nieswojo, nie znał jej, wiec mimowolnie wydał z siebie ciche westchnięcie.

- Nie, nikt nie może mi pomóc, jestem sama – odparła smutno - całkiem sama z dzieckiem! – dodała niemal ze złościa. A może to była bezradność?, sam nie wiedział, ale te słowa brzęczały mu w uszach jak natrętny hałas - sama z dzieckiem, sama z dzieckiem.

- Jesteś pewna? - zapytał niezdarnie, ale nie odpowiedziała. Chwilę stał, nie wiedząc, co powiedzieć.

- Aha, jestem Evan, a ty?- wyciągnął ku niej dłoń w nieśmiałym uśmiechu.

- Julia – rzuciła szybko- ale chodźmy, bo spóźnimy się na lekcje, a tu liczy się pierwsze wrażenie, Evanie – dorzuciła , przez chwile obrzucając go spojrzeniem i nawet wydawało mu się, że się uśmiechnęła. Ucieszyło go to bardziej niż powinno, zważając, że znali się od kilku minut.

W porze lunchu Evan czuł się niepewnie. Julia była wraz ze swoimi przyjaciółki, a on sam usiadł w rogu sali. Wydawało mu się, że wcale nie zwraca na niego uwagi. Lustrował uważnie obecnych na stołówce. Nie czuł się najlepiej, zadzwonił wiec do mamy, by odebrała go wcześniej. Czekał na parkingu, minuty uciekały, ale nikt się nie zjawił.

- Świetnie, znowu mnie zostawiła samego - powiedział sama do siebie i ruszył przez park.

Idąc, myślał o dzisiejszym dniu, o pierwszym dniu w nowej szkole&Minęła go grupa dresiarzy. Nie patrzył na nich, ale kątem oka zobaczył, że jeden z nich przygląda mu się zaczepnie. Miał nadzieję, że dadzą mu przejść spokojnie. Niestety, ruszyli za nim. Evan przyśpieszył, jednak po chwili poczuł mocne szarpniecie, stracił równowagę, ostry ból, ciepło i pogrążył się w ciemności.

*****

Obudził się w szpitalu. Na policzku miał opatrunek, to samo na klatce piersiowej. Nad nim pochylał się lekarz.

- Co się stało? – spytał cicho.

- Ma pan rany po nożu na policzku, a także na klatce piersiowej.

Ta wiadomość przygnębiła młodego chłopaka. Pierwszy dzień w szkole miał być taki udany – rozmyślał- a zakończył się fiaskiem.

Evan przez dłuższą chwilę leżał jak bez życia, nie oddychał i nie poruszał się. Po chwili odzyskał świadomość i spytał lekarza:

- Czy będą blizny?

- Nie chcę pana martwić, ale najpewniej tak .

Zadzwonił do matki, ale telefon nie odpowiadał. Dlaczego jej tu nie ma?- pytał sam siebie. Coś złego przeczuwał. Nie odebrała go z parkingu. Żadnego połączenia&

Z oczu Evana spłynęła łza. Usiadł na łóżku, a gdy lekarz opuścił pomieszczenie opanowała go fala rozpaczy i smutku. Przez całe godziny stopniowo zanikał w sobie, aż stracił wolę życia i walki. Świat, który go otaczał, przestał istnieć, był sam, pogrążony w otchłani rozpaczy. Dopiero gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, wrócił myślami i stwarzał pozornie wyglądającą równowagę. W drzwiach stała Julia.

- Hej, jak widzę dorwali cię - powiedziała wesoło na wejściu.

- Lekarz mówi, że będą blizny - powiedział łamiącym się głosem.

- Musisz być siny! – śmiała się - Właśnie!, mam coś dla ciebie, to od klasy. – zaśmiała się i wręczyła Evanowi kosz pełen słodyczy.

Evan uśmiechnął się i przytulił ją – dziękuję, fajnie, że ktoś o mnie pamięta... – wyszeptał.

Julia niespodziewanie i bardzo spontanicznie pocałowała go w usta. Było to miłe, ale zaskoczyło Evana.

Gdy chciał już coś powiedzieć,znów przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi.

Do pomieszczenia wszedł mężczyzna średniego wzrostu o siwych włosach i szpakowatej twarzy, ubrany w mundur funkcjonariusza bostońskiej policji .

- Dzień dobry panie Bukatem, nazywam się&&. Chcę zadać panu parę pytań, jeśli można. Mężczyzna zasiadł na niewielkim krzesełku obok łóżka.

- Naturalnie, nie ma problemu.

Mężczyzna wyciąga notes i zapytał:

- Jak do tego doszło? - opowiedz mi wszystko, co pamiętasz.

- Dobrze, zacznę od tego, że to był pierwszy dzień w nowej szkole&

*****

Evan czuł jak w jego gardle tworzy się wielka gula. Gardło piekło go od łez, był bezradny w zaistniałej sytuacji.   Gdy w końcu funkcjonariusz opuścił szpital, Evan poszedł spać. Mijały kolejne dni,  a jego mama nadal się nie pojawiał.Myślał sobie, że go zostawiła.

- Świetnie!  To tak ma wyglądać moje życie? W wieku 17 lat mam być zdany na siebie?  - powiedział sam do siebie przerywając wszechobecną ciszę.

Gdy nadszedł dzień, w którym miał wyjść ze szpitala ucieszył się, mimo tego nie wiedział, co czeka go, gdy dotrze do domu. Ruszył pieszo przez przepiękny park, który źle mu się kojarzył.  Podobno znaleźli napastników .

Gdy dotarł w końcu do domu,chciał przekręcić kluczyk w drzwiach, ale usłyszawszy charakterystyczny dźwięk oznaczający, że drzwi są otwarte. Wszedł do domu. Salon sprawiał wrażenie opustoszałego. Na stole leżał list...

,,Drogi Evanie, wybacz mi to, co napiszę. Tak naprawdę

nigdy nie chciałam syna. Wiem, że ranię cię tym,

co robię, ale tak będzie najlepiej, zostawiam Ci pieniądze.

trzymaj się.  mama"

Przez chwilę pomyślał,że  że to głupi żart. Jednak mylił się. Znalazł kopertę z pieniędzmi . Usiadł bezradnie przy stole.

Usłyszał pukanie do drzwi, ale nie wstał. Po chwili w salonie stała Julia.

Zaprosił ją  gestem ręki, bez słowa.

- Ja tylko na chwilę - tłumaczyła się -  muszę ci to powiedzieć. To, co się stało w parku, to że ciebie pobili to moja wina. - urwała na chwilę - &nbs

Komentarze

aniolekzrozkamix3 Ty piszesz te opowiadania?
06/04/2014 17:55:40
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika chrisrian.