No więc dziś Walentynki... eh...
Dzień zaczął się jak każdy poniedziałek... czyli źle!
Rano:
Nie mogłem się obudzić, więc puściłem sobie dosyć głośno Red Hot Chili Peppers. To obudziło moja kochaną mamusie, która zrobiła awanturę na samo Dzień Dobry. Umyłem głowę, spakowałem się, zjadłem śniadanie. Piłem sobie właśnie kawę kiedy to popatrzałem na zegarek... była 7.43 a mam autobus 7.46(!) Wybiegłem jak najszybciej się dało – ledwo co zdarzyłem
W Autobusie:
Siedzę (w sumie to normalka). Słucham walkmana! Właśnie leciało Lady Pank kiedy to usiadła obok mnie „Różowa Laska”. Miałem Volume ustawione na całą parę więc dziwnie się na mnie patrzała! – Hehe, pewnie jej się podobało ale bała się przyznać!
Na przystanku:
Czekam na kolejny autobus który zawiezie mnie tuż pod moja kochana szkołę – sarkazm! Poszedłem za kiosk zapalić... zrobiłem swoje. Spotkałem Radvana. Gadaliśmy sobie o koncertach, kapelach... mógłbym tak jeszcze kilka godzin ale nadjechał ten pieprzony 152!
W Autobusie:
Siedzę sam. W słuchawkach Queen. Obserwuje dokładnie kierowcę po czym stwierdzam, że to w cale nie jest taka głupia praca! Kurde... chce już być w domu ja nie dojechałem jeszcze do szkoły.
Przed szkołą:
Papieros...
Przerwa przed Chemią:
Cholera jasna! Zaraz Chemia... sprawdzian z tlenków i wodorków! Ok. Marcin! Spokojnie! Uczyłeś się przecież! Nie poszedłeś nawet na koncert bliskiej koleżanki żeby tego nie oblać. Po chwili wbiega Grzesiek na piętro i krzyczy „Alleluja! Dziś i jutro nie ma Chemii” ...
Po ataku furii:
Ok... już mi lepiej! Na zastępstwo przyszła psycholog i zaczęła coś opowiadać... szczerze? Nie słuchałem ale ten jej głos mnie jakoś uspokoił!
Sms od mamy:
„Syneczku mój drogi po lekcjach przyjedź do mnie do pracy”! Kurde... coś mi tu śmierdzi!
Geografia!(Ostatnia lekcja) 2minuty do dzwonka!
„Mam nadzieje, że nie zapomnieliście, że w czwartek macie sprawdzian z 6 ostatnich tematów. Chciałbym dodać, że nie życzę sobie by jakiś uczeń lub uczennica była nieprzygotowana”
Joo... idź się utop koleś!
Zawalony Autobus:
Boże... czy wszyscy jadą do pracy mojej mamy?
W pracy:
Mama kazała mi iść do obydwu babć i dać im po kwiatku, które wcześniej kupiła! Ekstra... mówiłem, że coś mi tu nie pasi! Nagrodą było podwiezienie do mojej ukochanej i kupienie mi kebbaba (W ramach obiadu).
Pod domem Klaudyny:
Kurde! Chyba nikogo nie ma! Palec mi aż spuchł od naciskania dzwonka! ... Wiem! Zadzwonię do niej z telefonu mamy!
Po chwili:
Nie odbiera!
Po następnej chwili:
Nadjechał samochód z którego wysiadła Klaudyna z mamą! Fart! Już myślałem, że kwiatek dla niej się zmarnuje! Nasze mamy się poznały! Hehe! Mieliśmy niezłą bekę z nich! Umówiły się kiedyś na kawę... Kurde aż się za bardzo poznały, trochę to niebezpieczne!
W samochodzie:
Wracamy do domu. Jestem zmęczony jak chłop wracający z pola! Rozsiadam się wygodnie na fotelu i włączam CD z Sidney – Polakiem! (Zjadłem taaaaakieeego kebbaba! )
Po chwili:
Moja mama nuci Sidneya... e... może lepiej to wyłączę!
W domu:
Lekcje. Potem wszedłem na gg... krótka kłótnia z Jaśminem doprowadziła do szybkiego wyjścia!
Wieczorem:
Zupka („Diabolo Pomidoro”)
Po kilku minutach:
Czas chyba napisać notkę na photoblogu... fani chyba się stęsknili! (Jacy Fani?)
Jeszcze kilka minut później:
No to pisze!
Po napisaniu:
Teraz trzeba to tylko wkleić i będzie ok....
Po sekundzie namysłu:
O kurde... a zdjęcie?! Em... coś się znajdzie!
Po zrobieniu zdjęcia:
A zrobiłem jakieś takie sobie... przecież i tak nikt tego nie ogląda wiec po co mam się strać!
Po namyśle:
Nie no... ktoś tam ogląda. Np. ci co są tam podpisani poniżej!
Opis zdjęcia:
A to jakiś papierek po czekoladce... i książka (pożyczona od Klaudyny). Naprawdę Extra! Polecam!
Po 10minutach:
KURWA! Nie mogę dodać zdjęcia! No co za kurestwo... ja pierdzielę! Człowiek tu się meczy a jak już wszystko ma to nie można zdjęcia dodać! Eh... mam nadzieje, że dziś to dodam!
Po sekundzie:
Ok.! Działa właśnie się loguje!
5minut później:
Ok. dodałem... czas wracać do lekcji!