Sluchajac przez sluchawki Kushin'a, wyjela z szuflady fioletowy krawat od szkolnego mundurku. Nie czula zalu, strachu, czy smutku.. Czula podniecenie na mysl o tym, co sie zbliza. Trzymając mocno krawat w dloni usiadla na parapecie odpalajac ostatniego papierosa. W pewnej chwili pomyslala o nim, przeciez tego dnia wymienili ze soba kilka slow. Do gwiazd wypowiedziala krotkie ostatnie zyczenie: ' ma byc szczesliwy' gaszac o parapet fajka skoczyla na podloge i zaczela nucic refren piosenki Anny Jantar - nic nie moze przeciez wiecznie trwac. Przez chwile poczula wyzuty sumienia. Lecz wiedziala, ze dobrze robi. Nucac kolejny utwor udala sie do lazienki. Krawat zawiesila na szyi i zaczela malowac oczy, uczesala wlosy i wreszcie zadowolona ze swojego wygladu spojrzala w gore. W suficie tkwił jeden gwozdz. Wczesniej zastanawiala sie do czego mogl sluzyc. Teraz juz wiedziala. Zaciskajac mocniej krawat zlapala jego koniec i zrobila mocny supelek. Stanela na wannie, zaczepila go na gwozdziu i skoczyla. ' wreszcie koniec' pomyslala wypuszczajac ostatni wdech.