No kurczę. Musiałam coś z urodzin dodać, no. musiałam.
Jakieś takie dziwne trochę, ale jest okej.
Taki troszkę chyba zaciesz, że mamy coca-colę. sama nie wiem O.o
Było dobrze. Miałyśmy iść na kebaba, ale jak tam doszłyśmy, to stwierdziłyśmy, że nam się nie chce i poszłyśmy do Torino ;) Potem rzucanie się liśćmi w parku (przepraszam Hani ;* ) Następnie biedra i tekst Wery "KUP MI TO WIADROO!" no i cóż ja mogłam poradzić, no? Kupiłam jej to różowe wiadro, a potem się z Karoliną kłóciła, czyje to będzie wiadro i obecnie chyba stoi u Karoliny w domu. Potem wbiłyśmy do mnie na chwilę i nie wiem kto wpadł na pomysł, żeby oglądać małych einstejnów. "podnieście rączki! WYŻEJ! WYŻEJ!" Co rycia były ;) No, ale podsumowując jak najbardziej mi się podobało i dziękuję m.in. za RÓŻOWE KAPCIE <3, bluzkę (sprawdziła się na koncercie ;) ) i ulubiony zapach z playboya <3
Kurczę many thanks. Albo jakby to powiedział Krzysiek " Big thank you " :D
W środę Tropical Islands ;)
"Kto nie dotrze do fal
nie popłynie na ich grzbiecie"
- Maciej Balcar