Zakochuję się ciągle, gdzieś przez tłum, w spoconej ciemności przy dźwiękach muzyki cokolwiek nie na miejscu. Zakochuję się w spragnionym wzroku, w swoim wyobrażeniu, w zdjęciach które mógłbyś mi zrobić, w imieniu i nazwisku przeczytanym ukradkiem, w spotkaniu w niekoniecznie przemyślanym tańcu, zakochuję się w czymś co nie ma początku ani końca, co pachnie tylko ciekawością, zdziwieniem że jeszcze potrafię i niepokojem że ta obrączka...
jutro mi przejdzie.
jak zwykle.