Czemu to tak cholernie boli...czemu muszę się cały czas dowiadywać nowych rzeczy...czemu nikt nie chce mnie wspierać..czy ja naprawdę się aż tak okłamuje..czy naprawdę jest zupełnie inaczej...czy ja sobie wymyśliłam mój świat..mój obraz...nie zważając na to jaki jest naprawdę...czy naprawdę jesteś takim chujem...czy naprawde nic dla Ciebie nie znaczę...NIC..?! Czy nic nie znaczy to że zrobiłabym dla Ciebie wszytsko..? Że robie wszytsko, że na wszytsko się zgadzam...że daje Ci co tylko chcesz...Czy Ty mnie wogóle szanujesz...? Czy czujesz cokolwiek..? Czy jestem tylko zabawką, która Ci się znudziła, bo jest dużo innych, lepszych, nowszych, ładniejszych "zabawek"...Czy było Ci aż tak źle..? Czy ja byłam aż tak zła, brzydka, głupia i naiwna...? Że Ci wierzyłam, zaufałam, oddałam całą siebie...a Ty...a to dla Ciebie nic nie znaczyło..? Nie rozumiem Cię...jeśli nic nie czujesz..czemu mnie okłamujesz..a jeśli kochasz...czemu mi to robisz...nie widzisz że cierpię?! Nie widzisz jak mnie krzywdzisz ?! Bo wóda jest ważniejsza..? Bo ludzie których znasz pare miesięcy, którzy są a zaraz może ich nie być są ważniejsi..? Fajniejsi..? Bo chleją i jest hajs i beka i dupy do lizania..? I jest z kim marnować sobie życie..? Jest z kim siedzieć pareset szkolnych godzin na mieście i chlać..? Bo się o Ciebie nie martwią ? Bo marnujecie sobie życie tak samo i macie w to wyjebane bo teraz was to nie obchodzi..? Nie rozumiem..a ty nawet nie masz odwagi mi tego wytłumaczyć...