Moje ogoniaste słoneczka :) czwarta wolała spać niż pozować :P od lewej: Lilka, Nike, Briza. Moje oczka w głowie. Raz miziaste pluszaki, raz charakterne i zdradzieckie bestie. Wszystko co jadalne spróbują Ci ukraść :P żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia Chai jak zamknęła się w kubku po kawie :P
a co u mnie? schudłam 3kg. poza tym powinnam zebrać się i wstać z łóżka, ale jakieś cholerstwo mnie złapało. W zeszłym tygodniu miałam tyle energii, ciągle coś robiłam. A teraz i owszem, chęci zostały. Ale siły nie mam. Na dodatek ciągle coś mnie drażni, na zmianę czuję wściekłość, poczucie winy, smutek, chęć zabicia kogoś i żal do świata, że nie mogę tego zrobić. Muszę przegrupować jakoś swoje kontakty, bo za mało kontaktuję się z ludźmi, ktorych lubię, a zbyt często z tymi, którym nie można ufać.
Wczoraj o 22 już spałam, za to przed 3 w nocy się obudziłam i od tej pory jestem na nogach. Podejrzewam, że to królik mnie obudził, bo strasznie rzucał się w klatce. Trzeba wstać, wypuścić zwierzaki. Królikowi posprzątać, ale już nie używać zielonych ręczników papierowych, bo bierze je za jedzenie -.- gdyby był daltonistą byłoby mi łatwiej, białych nie rusza. Uczę go żyć bez klatki, prawie całymi dniami jest na wolności. Nawet nieźle sobie radzi, nic nie niszczy i sporadycznie jakiegoś boba walnie. No może poza wtorkiem, bo wtedy to chyba na złość je zostawiał. Piotrek oczywiście jest sceptyczny, chociaż nie wiem co mu się w tym nie podoba. Cisza jest, bo królik wypuszczony nie rzuca się w klatce, nie gryzie prętów, wybiega się. Tylko kable trzeba pochować, ale to nawet z przyczyn wizualnych wypada zrobić. Ogólnie zadowolona z Bolka jestem coraz bardziej. Ładnie prosi o smakołyki (za rodzynka chyba dałby się pokroić :P), wraca do klatki kiedy chcemy, uczy się (powoli bo powoli, ale jednak) załatwiać tylko w klatce. Ogólnie te kilka dni długiej wolności sprzyjały sporym postępom i tym bardziej zachęciły mnie do wychowania bezklatkowego.
Tratatata i kolejny dzień sprzątania.
Zawsze byłam straszną bałaganiarą i w życiu nie pomyślałabym, że będę miała taką obsesję na punkcie porządku gdy wyprowadzę się od rodziny. Nawet jak nie chce mi się sprzątać, to cholery dostaję jak coś jest nie na swoim miejscu :P za to od kiedy zrobiliśmy przemeblowanie jest sto razy lepiej i przytulniej.