obecny stan i konkretna rozkmina

tym razem bez smutasa. aż dziwne. ogarnia mnie totalna rozkmina, jestem zajebiście szczęśliwy, naprawdę. wszystko się układa tak jak sobie tylko marzyłem, lecz czy nie powinienem mieć wyrzutów sumienia? to jest rozpierdol na czaszce i wiem że przez takie myślenie "grabie" sobie u Niej. tak jak mówiłem, jestem niedowiarkiem, ciężko z mojej strony na zaufanie dla kogoś nowego, na takie 100% zaufanie połączone z oddaniem się. chociaż w sumie z tym nie było by problemu, główny problem to zaufanie. ciężko mi strasznie się przełamać po tym co przeszedłem, co widziałem i co wtedy zrobiłem. totalne dno i nie ja! było minęło i NIGDY nie powróci. na szczęście, dzięki Niej. straszna ulga. nawet nie wiesz jaka.. w sumie wiesz, bo myślisz tak samo jak ja, co jest w ogóle ewenementem. jeżeli to się uda, to będzię coś prawdziwego i głębokiego, bo nie ma innego wyjścia. albo będzie źle (tego nawet nie biorę pod uwagę, bo ja też chce się poświęcić i oddać, ale trzeba najpierw ogarnąć aktualne sprawy, żeby można było się skupić na nas) albo będzie zajebiście tak bardzo że to będzie najlepsze co mnie w życiu spotkało. <-- w to wierzę znacznie mocniej i intensywnej.

ogólnie dużo myśle, za dużo.

a tak poza tym napierdala mi na moich zajebiastych słuchawkach  (pamiętasz? juchacz, agata itd. :P) O.S.T.R a jadąc do Niej będzie moc reggae, składanka specjalna dla Ciebie ;)

aaa przypomniałem sobie coś, to się już wspólnie już pośmiejemy. czekam już, odliczam minuty do końca zmiany i przyjeżdżam, żebyś mi umysł rozjaśniła, a Ty to potrafisz robić doskonale ;* za co Ci dziękuje

mija tydzień, a Ty już dla mnie tyle zrobiłaś. jesteś fantastyczna i oby tak dalej Sweete :* moja :)

czuję, że teraz tutaj częściej będę zaglądał, żeby przyozdobić mój pamiętniczek :)

lecą słodkie do Ciebie :)