To ja, znaczy się... mój cień.
To było do przewidzenia. Od niedzieli mnie coś brało.
Jakoś się ogarnęłam i postanowiłam iść w poniedziałek
do szkoły z dwóch powodów: 1.Nie chce zaległości i 2.
chciałam Cię zobaczyć. Jedyne myśli, które chodziły mi
po głowie to "zwolnić się... zwolnić się.". Katar wygrał.
Alee wytrzymałam do końca, miałam szczęście, że nie
poszłam do odpowiedzi. Widocznie los mi pomógł.
Tak więc leżę sobie, wszystko mnie boli a internet
miażdży mi mózg :) Poddaję się, nie wracam do szkoły.
Dzisiaj był jakoś ciężki dzień. Byłam zmuszona wyjść
z domu. Kolejna wizyta u alergologa, kolejna udręka.
Mimo wszystkiego, towarzystwa dotrzymuje mi Eryk.
Załatwiłam zwolnienie z w-fu, choć nie ukrywam, że
było trudno, Na szczęście nie jestem córką lekarza <3
Planuję siłownię, żeby całkiem nie stracić kondycji.
Muszę coś zrobić z włosami i kupić koszulę, czerwoną
koszulę w kratę, to moje kolejne marzenie. Potrzebuję
motywacji, ostatnio entuzjazm mnie rzadko odwiedza.
Dużo rzeczy planuję, chociaż połowę z nich olewam,
nie wiem czemu.. zaraz idę kleić zeszyty. bajo.
Chcę kolorowe soczewki, a najlepiej to brązowe.