Właściwie już wychodziłam z domu, właściwie to wychodziła ona, kobieta, panienka, młoda dama. Wzorzec cnót, zasad, dobrego wychowania.
Jak co dzień na uczelnię.
Lecz dzisiaj był nowy dzień. Dopiero miał nastać, miałam go nowym uczynić.
Pragnę odciąć się na moment, zmienić coś. Życie oferuje zbyt wiele rozwiązań, by cały czas dążyć jedną ścieżką.
Mój mały ideał odszedł, została tylko esencja kasty. Esencja jej najgorszych cech, tych najsmutniejszych, moich cech.
Chcę zasnąć, by obudzić się w jakimś lepszym świecie, tym samym a jednak innym.
Cały czas nie rozumiem, jak możesz nie słyszeć mojego niemego krzyku. Niemal namacalnie realnego. Nie rozumiem wielu rzeczy. W ogóle nie należę chyba do osób zbyt inteligentnych