i sylwester się pojawił. czas na mały rachunek sumienia za 2010 rok ;)
ogólnie? dzięki końcówce, cały rok odstawiam na półeczkę tych lepszych. początek był znośny, potem paskudny emocjonalnie maj i początek czerwca, wakacje i życie w myśl tego, że do szczęścia potrzebna impreza za imprezą piwo i papierosy, a potem? koniec sierpnia *__* początek września, nieprzespane noce od nadmiaru myśli i tego, co dalej, zakończone najlepszą decyzją mojego życia :) i dalej, to już tylko największe szczęście, prawdziwa radość i miłość. w ten oto sposób, cały rok upłynął pod znakiem magicznej literki N ;)
czego Wam życzyć? tego, co najtrudniejsze. Żebyście znaleźli swoje miejsce na ziemi.
tak jak ja ;)
a sobie życzę, żeby wszystko układało się jak dotychczas. w każdej możliwej materii :)
no to! Pijanego skoku do 2011 roku ;)