miejsca, gdzie czuję, że mogę oddychać, że nie dusi mnie brak przestrzeni, perspektyw i normalności? znalazłoby się kilka. niewiątpliwie. nie widzę jednak sensu, by je tutaj przytaczać. narazie musi mnie zadowolić licealny światek. po prostu czeski film. czeski film egejn. od poniedziałku powtarzalne schematy, powtarzalne zachowania, powtarzalna i łatwa do przewidzenia rzeczywistość. a w tej chwili łyknę kolejną tabletkę i zasnę. a jutro obudze się ze świadomością, że może ten świat wcale nie jest taki zły? że co proszę?!
porcja ciepłych złudzeń i wieczór z Piotrem.
"stawiam świat na głowie do góry nogami
na odwrót i wspak bawię się słowami
na białym czarnym kreślę jakieś plamy
jutro będę duży, dzisiaj jestem mały.
(...) nie walczę już z nikim, nie walczę już o nic
palą się na stosie moje ideały
jutro będę duży, dzisiaj jestem mały."