Za każdym razem, gdy tu przypadkiem wchodzę (bo czasem w ogóle zapominam, że do tej pory nie chciało mi się usunąć fotobloga) mówię sobie, że już nigdy nic nie dodam. Lecz gdy zaczynam przeglądać zdjęcia i wpisy, budzą się jakieś sentymenty, a że dzisiaj mamy dzień do sylwestra, dodatkowo pojawiły się przemyślenia o minionym roku.
Siedzę w pokoju, pod kocem, czuję zapach mandarynek, a w głośnikach leci: . i cieszę się, że mogę czuć się tak dobrze. Otacza mnie grono wspaniałych bliskich, odnowiłam stare kontakty. Niektórzy wręcz mówili mi w życzeniach świątecznych, że nie wiedzą, czego mi życzyć, bo właściwie mam już wszystko. Teoretycznie. Człowiek nigdy nie może mieć wszystkiego.
Udowodniono, że gdy człowiek bardzo do czegoś dąży i osiąga swoje kolejne stopnie w realizacji marzeń, a w końcu upragniony cel, to mu nie wystarcza. Zaczyna potrzebować czegoś więcej. Wszyscy jesteśmy pazerni na sukcesy, każdy z nas uwielbia uczucie bycia szanowanym, nawet dla samego siebie. Wszyscy dążymy do szczęścia. Jak już kiedyś powiedziałam, spełnioną będę mogła "czuć się" , dopiero leżąc w trumnie. Jak okrutnie to brzmi... Jest tyle pokus, tyle zachcianek. Czasem kilka czyichś słów popycha do zaplątania się w dziwne sytuacje, które przynoszą radość, ale zdają się być niekończące.
Czy w chaosie współczesnego świata da się jeszcze znaleźć chwilę, by się zatrzymać, odetchnąć i podziękować Bogu za to, co mamy? Bo właściwie wdzięczność jest pierwszym krokiem do uzyskania czegoś więcej. Marzę o tym, by móc choć raz w tygodniu usiąść spokojnie z kawą, w ciszy, mieć chwilę refleksji i zadumania nad swoim losem. Tego życzę każdemu w nowym roku. By nie ograniczać się jedynie do 31 grudnia, by celebrować swoje życie i postępować w nim zgodnie z potrzebami.
:)