Wybrałem się na spacer, znów tą samą drogą. Wszystko dalej nietknięte, jakby ktoś zamroził krajobraz. Przechodziłem tędy setki razy, by odpocząć, by wykrzyczeć całą złość, by przemyśleć parę rzeczy, by zapomnieć się choć na chwilę. Dzisiaj myśli biegną dalej, jak na skrzydłach lecą w dal, by po chwili wylądować, u Twych stóp. Kiedyś marzyłem o odległym świecie, wyspie w archipelagu piękna. Wyspie skąpanej w błękicie morza,zamkniętej bielą chmur biegnących po niebie. Mogłbym godzinami spacerować po każdym zakamarku wyspy, odkrywać jej piękno, każdym razem na nowo. Nocami miałbym swoje planetarium, obraz milionów gwiazd patrzących na mnie. Mogłbym tak leżeć i leżeć. Marzenie piękne, lecz nie zostające bez skazy. Byłoby piękniejsze, gdybyś Ty zechciała dzielić ze mną każdą z Tych chwil...
:*