jedyne, które nie wiąże ze sobą tylu wspomnień...
pamiętacie to? tamten rok? kiedy wszystko jeszcze było inne. kiedy ja byłam inna. kiedy ludzie w okół mnie byli inni. kiedy wszystko było dziecinnie proste. kiedy podstawówkowe przerwy były zwykłym odpoczynkiem między lekcjami, a nie krzykiem kłamstw i bezsilności przy przyjaciółkach i znajomych. kiedy ciągle się uśmiechało. i nagle wszystko obróciło się o 180 stopni i tak już pozostało. same kłamstwa, nadzieje (które zawsze uchodziły razem z dymem wspomnień), wszystkie niespełnione obietnice... to wszystko wcale nie zostało za nami, tak jak mi się wydawało. to ciągle gdzieś tam we mnie siedzi i czeka, aż stracę panowanie nad sobą. kolonie. warszawa. stare miasto. cofnijcie się w przeszłość. ile szczegółów pominęliśmy? ile zdarzeń utkwiło w naszej pamięci? ile się od tamtej pory zmieniło? te wszystkie wspomnienia plączą się za nami i nie dają nam spokoju. niby wszystko jest skończne. ale jednak... nie czuję się tak.
teraz jest inna szkoła. chyba pierwsza taka w pełni zaufana przyjaciółka. teraz ja jestem inna. stałam się bardziej nieśmiała, egoistyczna. jestem po prostu głupia. ludzie w ogół mnie... zniknęli. pojawili się na ich miejsce nowi. i oni kiedyś znikną. przerwa to już nie przerwa. to natłoczenie emocji, które w nas siedzą i nagle wylewają się po korytarzu gimnazjum. i gdzie w tym wszystkim jest przeszłość? a właśnie. jest wszędzie na około. wszystko co zrobione zostało kiedyś, teraz odkłada się na przyszłość. ale ja tak nie chcę. chcę zniknąć. zapomnieć. tylko obudziłam się za późno.
----------
nie możesz odejść. Ty nie odejdziesz. tak powiedziałaś. słowo zostało mi dane. i będę w nie wierzyć aż do samego końca.