Szczęście, szczęście, szczęście rozpiera mnie.
Wczorajsza dawka muzyki, energii i moich kochanych pyszczków wypełniła mnie po sam czubek dredzioszków. Zostałam totalnie zaspokojona muzycznie, totalnie naładowana pozytywną energią i styrana (chociaż mogłabym być jeszcze tyci bardziej :D), a to w sumie nie zbyt często się zdarza :). Podsumowując- Dred chłopaki rozpierdolili spiiiiiichrz po całości! :D
Było pięknie, a teraz,
Cóż... wracam do mego wyimaginowanego świata :)