żałosne. godzina czwarta czterdzieści trzy ja z własnej nieprzymuszonej woli siedzę. siedzę i nie mogę zasnąć.
kasia śpi od dwóch godzin, ja zrobiłam już wszystko, włącznie z pójściem do pokoju jej siostry, ubraniem jej oksów i zrobieniem sobie słit fotek (na załączonym obrazku). ogólnie jest sielanka. taka ze mnie szalona, jeszcze, nastolatka.
a w głowie jedyne co mam to pomysły i idee. brak jakichkolwiek teorii, spisków, a nawet planów. jakoś tak mdło. nagromadziwszy wszystko co zdarzyło się mnie, Wam, im, tamtym i tym, stworzymy etap, w którym aktualnie znajduje się moja sylwetka. swoista stagnacja pełna chaosu. welcome to my life. ("łelkam tu majami! ah! majami!" łyl smyf śpiewał)
'-F-R-E-A-K-Y, do you know what does it mean?
-?
-it means you.'
a ostatnio zajebiście brakuje mi sensu
coś by się przydało. ale bez promili i substancji trującopodobnych.
może odrobina wschodu słońca?