Taak nie było nawet kiedy tutaj wejść. Brak czasu. Od poniedziałku w malinach po 12 godzin, dziś wolne, mam dość. Środa w Lbn, jazdy omg. Od 18 do 20. Wyciągam tel z torebki godzina 20.03-dwa nieodebrane połączenia i wiadomość "Wszyscy żyją? ". Ach ta wiara we mnie ;P Wczoraj wyjebany dzień masakrycznie sie nam nic nie chciało, pisząc nam mam na myśli Kaś, Monite i mnie. Totalny odpał przez prawie cały 12 godzin. Wielka sprzeczta czy to był kozak czy ułan. Potem nie odzywanie się do siebie przez jakiś czas. I Kaś mina -_- Okok;D Buszmen w malinach. Ogólnie jak się zamknęłyśmy to "szef" ale się cicho zrobiło. Brechta. Potem śpiewy na cały głos zawsze spoko. "To co śpiewamy remember" xd Ucu pucu ;D Zapomniałam jak to było Kaś przypomnij :P
Kaś: Oddał mi mojego firefoxa
Klaudyna: Płonącego lisa ? :d
K,K,M: ( Brechta )
Kaś: Bez kitu dobrze mówi.
Klaudyna: I co z nim zrobiłaś?
Kaś: Włożyłam do buzi i spłoną xd
<3
Czasem jak jest dobrze musi być chwila słabości. Do oczu napływają łzy, ale mimo wszystko nie chcemy płakać dusimy w sobie emocje. To złe. Pękamy od środka. Wybuchamy i nie możemy powstrzymać słów płynących z naszych ust. Trudno jest się podnieść. Z czasem nawet nie usiłujemy, poddajemy się. Niech się dzieje co chce. A czasem dowiadujemy się różnych rzeczy. Rzeczy które nas szokują, tak bardzo, że chcemy wybuchnąc. Chodź mimo wszystko tego nie robimy, staramy się pomóc. Nie zawsze jest do doceniane i nie zawsze usłyszymy "Dziękuje" lub "Miałaś racje". Czasem bywa zapóżno, tracimy szacunek do drugiej osoby. A żeby to odbudowac potrzeba czasu, bardzo dużo czasu.
Hope.
Miłość, wiara, szacunek.