ostaniej nocy miałam sen. wszystko wydawało się być tak realne.. stanąłeś przedemną z wielkim, szczerym uśmiechem. tęsknota nagle stała się uczuciem należącym do przeszłości. mogłam w końcu przytulić cię z całych sił, nie widzieć nic poza kolorem twojej koszulki i wielkim sercem, które stało przede mną otworem. przeszywało mnie szczęście. nie czułam niczego poza tym. po chwili moje myśli powędrowały do twojego pokoju, gdzie mogliśmy w końcu odpocząć, tylko we dwoje. planowaliśmy wyjazd poza miasto, o którym już wcześniej mówiliśmy. w końcu zasnęłam w twoich ramionach. miałeś rację, nie puściłeś mnie ani na chwilę. uczucie bezpieczeństwa i stabilności było nieziemskie.. nie mogło być lepiej. niestety w końcu czułam, że się przebudzam. wymykałeś mi się gdzieś przez palce. tak bardzo chciałam zatrzymać tą chwilę..
wróć do mnie dzisiejszej nocy i każdej kolejnej. nie chcę umierać z tęsknoty.
zaczniemy kiedyś śnić na jawie, prawda?