Czasami milosc przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach, myslisz PRZYJAZN wyjdzie MILOSC. Tak i to jest piekne uczucie, kiedy wiesz ze komus na tobie zalezy, ze chce z toba spedzac czas i mowic Tobie KOCHAM CIE , kiedy tak naprawde nie mozesz sobie wyobrazic zycia bez tej osoby. Gdy jej obok ciebie nie ma, czujesz pustke. A jak sie spotkacie to najchetniej bys chcial/a skoczyc tej osobie w ramiona. Przytulic i powiedziec jak bardzo te osobe kochasz, jak bardzo bez niej zyc nie mozesz. Zrobil/a bys dla tej osoby wszystko, tak naprawde nie chcialabys bez tej osoby zyc. I nagle kiedys przychodzi moment , pierwszej klotni. Czujesz sie bardzo osaczona tym co sie stalo, bardzo ci przykro ale ta osoba nie chce juz tego naprawic. Placzesz nocami, nie masz ochoty nigdzie wychodzic. Najchetniej mogl/a bys przesiedziec ten czas w domu, az sie wszystko nie naprostuje. Zrywacie, a ty nie mozesz sobie nic poukladac w glowce, nie masz ochoty nic jesc a ni pic, czujesz sie jak roslinka, ktorej nikt nie kocha. Az wkoncu widzisz swoja ukochana osobe w ramionach innej osoby. Zal cie sciska ale chcesz pokazac jej/jemu ze ci juz nie zalezy, ze nie cierpisz. TAK TE UCZUCIE JEST TAKIE KOSZMARNE.