...obchodzi urodziny.
Otóż ostatnim najważniejszym wydarzeniem jest to, że Magdy obchodziły urodziny. 17! -stare dupy. Kiedy zadzwoniłyśmy do nieobecnej wśród nas Magdy eS., która się trenuje w Zakopanem, w celu zaśpiewania jej sto lat, napewno na początku bardzo się ucieszyła. Niestety po skończeniu śpiewania okazało się, że Madzia płacze do telefonu. Biedna, nawet nie słyszałyśmy jej wołania o pomoc, tak byłyśmy zaśpiewane. Nie wytrzymała. Tak... przy naszym śpiewaniu trzeba mieć stalowe nerwy. Dwa dni później, o ile dobrze liczę, odbyło się spotkanie z okazji urodzin, ale drugiej Magdy z kolei. Magdy Ky. Zaśpiewaliśmy sto lat, toast był, Madzia nie płakała. Potem dołączyła do całej ekypy Klaudia. Przyszła i jak zwykle 'co się stało się'. Nie zorientowana w temacie, 'o bożeeee a kto ma urodziny!?'. Za kare miała śpiewać sto lat, ale sama, solo. Po długiej namowie zaczęła, ale i tak po dwóch wersach kazaliśmy jej skończyć. Czyli zdąrzyła tylko 'stoo laaat, stooo laaat..' i nic więcej. Cóż można poradzić, jak nawet już ta Madzia była bliska płaczu. We własne urodziny nie powinno się płakać. Wieczory ogółem mijają nam na pogaduchach i nie tylko. Mamy róznych kolegów, niektórych bardziej spranych, niektórych mniej. Czasem do nas przychodzą i fajnie jest. Jedna z ostatnich gorących dyskusji była o biedronkach. O tym jak to 'stona biedrona zgwałciła pajona', i jak to biedronki chór kościelny wielbią Pana (Szatana), i jak to niektóre koleżanki z bm śpiewały w tym jakże wspaniałym, fantastycznym i wcale nie obciachowym chórze kościelnym. Kolega Kazik czasem też zmienia płeć i twierdzi, że również śpiewał w biedronkach. Nie będziemy wnikać... Mamy też takiego kolegę, który był już wcześniej wymieniony, a wymienimy go teraz na dłużej, bo się pluje. Bekon się nazywa. Jest bardzo fajnym, miłym, sympatycznym kolegą. Nie umie śpiewać sto lat, ale zgodzę się, bo tekst jest bardzo skomplikowany. Bekon ogólnie jest wesołym chłopcem, jednak zdarzają się sytuacje, w których nie wytrzymuje i trochę płacze. Jak smutno mu to co, no. Wspiera także różne akcje, w tym odprowadzanie znajomych do domu. Kiedyś odprowadzał ślepych, teraz odprowadza tylko z sympatii, heh. Kiedyś marzył także żeby z niektórymi z koleżanek z bm załozyć biznes i otworzyć jakieś ciekawe bary, z lokalizacją przy stacjach benzynowych i szaletach miejskich. Ogólnie bardzo rozmaite dania, a najfajniejsze jest to, że dla każdej z nas znalazł gdzieś miejsce. Wspaniały człowiek -naprawdę. Na focie akurat kontempluje, przypuszczam. A informacje z ostatniej chwili są takie, że ada została ochrzczona Szatanicą, ma przy sobie Jezusowe szkiełko i może się ciąć. Efekt bardzo szatański bo w związku z tym, iż Jezusowe to parzy. Ale wystarczy tych żartów. Arielki zabrakło i Miki też nie było. Ogólnie trochę smęty, a trochę nie.
Autor