Napewno każdy z was zastanawia się co to też robiła ta banda debili z brodnickiej młodzieży. Nie dziwię się, też byłabym ciekawa. Impreza miała zacząć się o godzinie, bodajże 18. Jednak w związku z tym, iż Paulinka nie poinformowała rodziców ile tak naprawdę ma być koleżanek, musiałyśmy poczekać, aż oni opuszczą swą rezydencję. Zebrałyśmy się w końcu w kupę, bo wiadomo w kupie mocz. Zebrałyśmy prowiant do kupy też, i okazało się, że jak na nas jest go chyba za dużo. Ale z nas dobre zawodniki więc nie ma się co martwić. 'Impreza' oficjalnie została rozpoczęta [lub rozlana- jak kto woli] o 19, szybko trochę ale to nic. Było karaoke! Śpiewanie do ręki, dezodorantu rexony for teen tropical power, lub jak to niektórym wyszło do pustej luksusowej. Humory dopisywały, jak najbardziej nie było to za sprawą wspomagaczy... Później jak humory były już trochę większe, to koleżanki zabrały się za dziurawienie. Zbereźnice, bo cały wieczór tylko dziury i dziury... Jedno im w głowie. A dobrze robił kto? No kto jak nie Pałka. W pewnym momencie pięknego wieczoru, na les party 2007 dołączył kolega men Ani. Potem ktoś stwierdził, że ma za mały humor i musiał go sobie poprawić. Poprawienie wyszło za dobrze i zrobiło się za śmiesznie. No ogólnie tak przy piciu kalimuczo, wychodziło kali, ale bez muczo. Tak to jest jak się czucie traci. Śpiewy, śmiechy, tańce i tak dalej. Niektórym przez większość wieczoru towarzyszył przyjaciel zez, ale co tam -'i chuj'. Bawiliśmy się także w 'góra rośnie' co polegało na rzuceniu się całą bandą na zakochanych przebywających na łóżku. Ktoś dostał cyckami w twarz, ale mniejsza o to. Potem, albo przed tym, wyjście na rynek było. Wszystko było takie kolorowe i ciemne, i zamazane...? Nie dla wszystkich. Ogólnie spotkało się tam dużo znajomych, było wesoło. Fajerwerki były i w ogóle. Po powrocie zabawa z komórką, czyli zgadnij jaki mam pin. Data urodzenia? 'Ej a kiedy ja się urodziłam? ...1897? ... Dziewczyny a co to jest ten punk? ..y. puk!' No tak i wszystko wiadomo. Ale plaża w telefoniku była ah i oh -piękna. Pałka w ogóle też miała jakąś jazdę z budzikami. Uparła się, że każdy wręcz ma być ustawiony na 10, i koniec! Magda darła się ciągle, Klaudia ogólnie zachowywała się grzecznie. Mika wg tradycji, wie najwięcej. Rosina robiła różne rzeczy, a Słavna z Paulą kroiły ser do pizyy i w ogóle zdolne dziewuchy są. Nad ranem cztery koleżanki zajebały kordełki i kocyki i uwaliły się razem na kanapie. Chuchały tak mocno, że zaparowały wszystkie okna. Oczywiście Ada po przebudzeniu myslała, że je zasypało. To nic, ze Paula mieszka na piętrze, a zimy w tym roku praktycznie nie było i być nie ma. Zresztą tak najbardziej utkwił mi w pamięci ten słodki przechlany głos rozdzierający ciszę: "PATRYCHA! CHCESZ KLOPSA?". I Najlepsze ze wszystkiego jest to, że Wam tego nieudokumentuje, bo zdjęć nikt nie robił. ...a może i lepiej. [i tak byłyby za mocno zamazane.]
Ale! Ale!
Tym ty ry ry ry!
I po czerwonym dywanie kroczy Olga znana jako LOLga. A po co? Bo dołącza do zacnego grona naszego. Tłumy szaleją! A jakby zapytać podekscytowaną Magdę o so chozi i jak to się stało, to wyrwana do odpowiedzi odpowie: "jakos tak wyszło". I dobrze wyszło.
-Pokaż mi.
-oj nie chce mi się.
-Ale pokaż czy dobrze, prosze Cię...
-Przestań, ustawiłam. Połóż się.
-Ale ja chcę tylko zobaczyć.
-Nooo jeesuu... Masz.
-...a spoko. I tak nie widzę..
Wy wiecie :D
Auutor