Jest tyle rzeczy których nigdy nie powiedziałem i może nigdy nie powiem. I nie mam ich policzonych, nie mam ich przemyślanych, ale wiem, że kiedy byłby właściwy moment wiedziałbym. Jestem ławką w parku, która odnajduje w swojej drewnianej głowie wspomnienia z przyszłość które nie wiadomo czy są jej, czy tylko tych przechodniów kiedy w deszczu szli spacerem. Idę grudziądzką uliczką i jak nigdy zdarzyło mi się poczuć klimat innego miejsca. Klimat innego miasta, oczywiście to klimat własny tej uliczki, ale przecież mogłem iść wszędzie, a chodzi o nieznajomość. Jak się czujemy w obcym miejscu? Ja magicznie, kocham nieznane uliczki. To jak wspomnienie najlepszej podróży, kiedy masz w planach zajść do przypadkowej kawiarni, popatrzeć na przypadkowych ludzi i to wspomnienie jest jak zakochanie. Nie wiesz czy to wspomnienie, przebłysk równoległej rzeczywistości, stan wyższej świadomości, przyszłość czy sen, to wszystko na raz. Jestem na znajomej, wąskiej uliczce, ale przed momentem byłem wszędzie.