Znaczysz zbyt dużo, żeby przymrużyć oczy i nie dawać Ci szans. To tak jakby iść ulicą, śpiewać o Tobie, o tym co czuję. Każdą łzą ponownie dziękuję za wszystko. Dla mnie nie ma tylu słów, by opisać jaki jesteś cudowny. W kółko słuchając jednej piosenki pragnę wyrazić wszystkie moje myśli. Chcę przytulić poduszkę i zapomnieć, że nie ma Cię koło mnie. Nie mogę się na Ciebie pogapić. Chcę wybiec, wykrzyczeć jak jest mi źle. Tak dużo chcę zmienić, tak bardzo cofnąć się w tył. Wyjść naprzeciw Ciebie i zobaczyć Twoje czarne spodnie. Uśmiechnąć się do Ciebie koło przystanku, wbiec Ci na ręce, już się tak zatracić. Nie patrzeć na nic i iść, żeby poczuć się bezpiecznie u Twego boku. Spędzając cały dzień w domu bez Ciebie, wiem ile czasu tracę. Nie ruszając się z miejsca, wyczekując, płacząc i słuchając wiem, jak jesteś cenny. Nie mam siły się smucić. Chcę przekazać łzy z górnych warg, do dolnych. Patrzeć w lustro jak płyną. Czekając na spotkanie. To boli, nie mogę się podnieść, czekam. Rysuje na kartce miliony serc, kocham, tęsknię. Zerkając na okno widzę tyle miejsc w których razem byliśmy. Tyle rozmów, tyle marzeń. To wszystko zawsze razem. Te chwile, ja płaczę. Czekając nie mogę się podnieść. Rysując miliony serc nie mogę tęsknić. Przecież chciałabym się zatracić. Twoje ramiona, czarne spodnie. Kochanie, nie mogę. Jestem psychiczna, wariuję. Kocham, czekam, chcę Ciebie. Zwariowałam, zakochana. Wśród chusteczek, siedzę w bezdechu myśli i chwil. Nie patrzę na okno, nie chcę. Nie myślę, uważam. Zapalam lampkę, gaszę. Zapalam znowu. To nieważne.
Kocham Cię Paweł,
tylko to się liczy.
kotku.