rozciszam powietrze ugładzam dźwięki patroszę
pozamykane sklepy wzrokiem. przychodzi krzyż
i siada na niebie zamiast księżyca. krzyczy że teraz
wszyscy uwierzą. masakra. golgota staje się wśród gwiazd.
a oni się śmieją z moich rozdziawionych na ten widok ust.
a oni śmieją się i wyjmują broń z kieszeni płaszczów
i za dużych toreb oni się śmieją że kostnieją mi stopy.
oni się śmieją że kostnieją mi dłonie.
konserwatorzy piekieł przypalający je papierosami.
ja milknę przepływam przez najcieńsze kable staję
się pożywką dla ich komputerów.
krzyż spłonął o poranku.
zabiłem ich. zabiłem. wróciłem do domu
umyłem zęby i zmyłem z noża krew.
oni wstali jak gdyby nigdy nic
otrzepali się z kurzu i w nocy wytoczyli
działo pod moje drzwi.
nikt ostatecznie nie uwierzył w spalony krzyż.
wierzcie mi lub nie, ale posiadam zadziwiającą umiejętność rozpinania staników.
My heart
Your skin
This love
I'm in
We don't arrive, without a suprise
Your right
Im wrong
be free
be long
Into inside, its coming alive.